Jeden błąd i orbita okołoziemska stanie się bezużyteczna. Amerykanie zaniepokojeni rosyjskim satelitą

Przez długie dekady udało się utrzymać orbitę okołoziemską jako miejsce pozbawione jakiejkolwiek broni. Wszystko jednak wskazuje, że ten spokojny okres powoli się kończy i temat zbrojeń w przestrzeni kosmicznej staje się coraz bardziej rzeczywistością.
Śmieci kosmiczne

Śmieci kosmiczne

W XXI wieku orbita okołoziemska stanowi integralną część gospodarki wielu państw na powierzchni Ziemi. Prowadzi się tam badania naukowe, odnajduje się tam sektor turystyczny oraz coraz więcej przedsiębiorstw czysto komercyjnych. Siłą rzeczy można było podejrzewać, że w przestrzeń kosmiczną będą trafiały kolejne komponenty działalności człowieka. Zdecydowanie najbardziej niepokojący z nich byłby rozwój sektora obronnego na orbicie okołoziemskiej.

Przedstawiciele władz amerykańskich coraz częściej wyrażają obawy o to, czy wrogie im państwa takie jak Rosja, czy Chiny nie rozmieszczą w przestrzeni kosmicznej broni, która mogłaby atakować cele naziemne lub też niszczyć infrastrukturę satelitarną na orbicie okołoziemskiej.

Czytaj także: Ostateczna granica wojny. Wyścig już trwa i będzie kluczowy dla przyszłości ludzkości

Oczywiście nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać. Zniszczenie satelitów wroga na orbicie okołoziemskiej będzie miało negatywne konsekwencje także dla satelitów państwa atakującego. Jakby nie patrzeć, satelity na orbicie okołoziemskiej okrążają całą Ziemię w ciągu około 90 minut. Zniszczony satelita zamienia się w chmurę tysięcy odłamków, których nikt już nie kontroluje. W efekcie odłamki te stanowią przez długi czas zagrożenie dla wszystkich satelitów — niezależnie od ich pochodzenia — które znajdą się na ich drodze.

Powstaje zatem pytanie o to, czy któreś z państw nie mogłoby podjąć decyzji o zniszczeniu infrastruktury orbitalnej.

Amerykańscy urzędnicy wskazują, że Rosja może już testować broń antysatelitarną, która miałaby być wyposażona w pocisk jądrowy i umieszczona już na orbicie okołoziemskiej. Tak przynajmniej wskazuje Mallory Stewart, zastępca Sekretarza Stanu.

Jak wskazują media, podczas dyskusji zorganizowanej przez waszyngtoński think tank Center for Strategic and International Studies, Stewart przyznała, że nie ma żadnej pewności co do tego, czy Rosja już rozmieściła taką broń na orbicie. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystko wskazuje na to, iż takie rozwiązanie jest rozważane lub testowane przez Rosję.

W tym kontekście niepokojące jest umieszczenie przez Rosję na orbicie nietypowego satelity. Choć Rosja przekonuje, że to satelita naukowy, to jednak amerykańskie władze uważnie obserwują ten konkretny obiekt. Satelita bowiem został umieszczony na orbicie, która nie jest wykorzystywana przez żadnego innego satelitę. Satelita znajduje się w obszarze charakteryzującym się wyższym poziomem promieniowania od typowej niskiej orbity okołoziemskiej, ale jednocześnie nie tak wysokim, aby testować tam oddziaływanie promieniowania na elektronikę.

Tutaj pojawia się zatem pytanie o zdrowy rozsądek wszystkich użytkowników przestrzeni okołoziemskiej.

Owszem, można umieścić broń jądrową na orbicie okołoziemskiej, aby zniszczyć satelity wroga. Trzeba jednak mieć świadomość, że eksplozja takiego pocisku na orbicie niszczy powszechnie dzisiaj wykorzystywany system komunikacji. Co więcej, niska orbita okołoziemska stałaby się bezużyteczna dla człowieka na dłuższy czas.

Zdrowy rozsądek zatem wskazuje na to, że tak naprawdę nie byłaby to opcja opłacalna dla nikogo. Z drugiej jednak strony, zaledwie kilka tygodni temu Rosja zawetowała rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ potwierdzającą zakaz umieszczania broni masowego rażenia w przestrzeni kosmicznej, co wywołało falę krytycznych komentarzy ze strony przedstawicieli innych państw.

Czytaj także: Dramatyczny przelot rosyjskiego satelity. Do tragedii zabrakło naprawdę niewiele

Drugiego maja Rosja przedstawiła szkic własnej rezolucji tego typu. Według tego szkicu wszyscy sygnatariusze mieliby zobowiązać się nie tylko do nieumieszczania broni w przestrzeni kosmicznej, ale także zapobiegać wykorzystaniu jakiejkolwiek siły w przestrzeni kosmicznej. Oznacza to, że niemożliwe byłoby atakowanie celów na Ziemi z przestrzeni kosmicznej oraz celów znajdujących się na orbicie z powierzchni Ziemi.

Jak jest zatem naprawdę, nie sposób się dowiedzieć. Tak samo jak na powierzchni Ziemi, tak i w przestrzeni kosmicznej mamy do czynienia z oficjalnymi stanowiskami, tajnymi działaniami, strategią i myleniem przeciwnika. Nigdy do końca nie będziemy pewni, czy któryś kraj nie umieścił już po cichu na orbicie własnej broni antysatelitarnej, czy nawet jądrowej. Pozostaje mieć nadzieję, że nikt ostatecznie nie zdecyduje się na użycie takich środków, mając świadomość, że w tym momencie także i dla niego orbita okołoziemska stanie się bezużyteczna.